Czyli o tym jak na letnie przesilenie odwiedziliśmy Solce Małą - pogoda typowo lipcowa czyli ściana deszczowa...:)
Odpowiednik naszego cmentarza, zwłoki się suszy...:/
...huśtawki nie zaryzykowałam...:)
...a to z kolei sauna i opowieści z cyklu dramatyczne...;-)
Skoro pow-wow to tańce, tańce, jestem fanem Miętowego...;-)
Częstowali Nas chlebem ze smalcem i ogórkiem kiszonym, ale to nie Indiańskie...:p
Od teraz mówcie mi Mała...;-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz