niedziela, 3 lipca 2011

Pow-wow

Czyli o tym jak na letnie przesilenie odwiedziliśmy Solce Małą - pogoda typowo lipcowa czyli ściana deszczowa...:)




Odpowiednik naszego cmentarza, zwłoki się suszy...:/



...huśtawki nie zaryzykowałam...:)


...a to z kolei sauna i opowieści z cyklu dramatyczne...;-)




Skoro pow-wow to tańce, tańce, jestem fanem Miętowego...;-)









Częstowali Nas chlebem ze smalcem i ogórkiem kiszonym, ale to nie Indiańskie...:p



Od teraz mówcie mi Mała...;-)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz