piątek, 9 października 2015

Samaria

Po przyjeździe na Kretę jedyne czego byliśmy pewni to, że będziemy w tym wąwozie choćby nie wiem co...:) 16 km spacerek w górach w ogóle nas nie odstraszył. Wyprawę odczuliśmy wyjątkowo i to już zaraz po wyjściu z autokaru - z 28 stopni nagle zrobiło się 6-8. Początek szlaku taki jak u nas w dolinie Kościeliskiej - tylko zamiast krzaków gaje oliwne. Gdzieś za 4 km rozpoczęły się widoki naprawdę fantastyczne. Zdjęcia nie do końca oddają skalę tego wąwozu, a na pewno nie pokazują jaki potrafi być niebezpieczny. Te zapierające wdech widokiem góry pogroziły nam nieco i musieliśmy ratować się ucieczką bo wszędzie sypały się kamienie. Ten początek spowodował, że zwiedzaliśmy miejsce dosyć nerwowo i w pośpiechu bo wąwóz dość długi, na noc nie można tam zostać, a wszędzie nawisy skalne. Na końcu trasy cudowne miejsce gdzie można kupić sok ze świeżo wyciskanych pomarańczy - co za błogość - i na dodatek poczuć się trochę jak w Polsce właścicielką knajpki jest nasza rodaczka...:) a potem jeszcze mały przemarsz przez wymarłą już nieco wioskę i morze libijskie...:):):) o nim będzie w następnym poście...:)












































Brak komentarzy:

Prześlij komentarz